Nerwowo
bębnie palcami o blat co chwila spoglądając na tarczę mojego pomarańczowego
zegarka, który mam na lewym nadgarstku. Wzrokiem podążam za ślamazarnie
poruszającą się minutową wskazówką w nadziei, że ta przyśpieszy. Bynajmniej.
Jeszcze ponad pół godziny.
Dokładnie
trzydzieści dwie minuty do końca chyba najnudniejszego wykładu Skowrońskiego w
historii. Pan doktor słynie na naszej uczelni z nieznośnie długich i nużących
wszystkich tyrad na swoich zajęciach, czyli na teorii i metodyce nauczania
ruchu. Jest to niski, lekko przygarbiony, krępy jegomość o szpakowatych lecz
delikatnie już przyprószonych siwizną włosach. Na dość sporych rozmiarów nosie
osadzone są jak zawsze drobne okulary połówki w złotej oprawie, których
zauszniki wbijają się niemiłosiernie w obfite skronie mężczyzny. Szary garnitur
w prążki jest schludny i pochodzi chyba z poprzedniej epoki, tak samo jak
czarne błyszczące mokasyny na jego stopach, których nikt o zdrowych zmysłach
nie odważyłby się założyć. Wzdycham ciężko i podpieram ręką głowę, jeszcze bardziej rozsiadając się na niewygodnym krześle.
W takich momentach nieustannie powtarzam sobie w myślach jak mantrę „Przecież lubisz te studia.”. I to jest racja, sport od zawsze był moją wielką pasją, a fizjoterapia studiami, na które chciałam uczęszczać. Jak byłam dzieckiem zawsze męczyłam tatę ugniatając mu plecy i tłumacząc, że przecież robię mu masaż. Nigdy nie mogłam pojąć dlaczego on tak bardzo się wierci.
Uśmiecham się na te wspomnienia. Nagle czuję czyjś łokieć wbijający mi się boleśnie pomiędzy żebra.
- Daga!
To Zośka, moja przyjaciółka siedząca obok.
- Och, no co? – wzdycham, poprawiając się na krześle i patrzę na nią marszcząc brwi. Jak śmie przerywać mi tak miłą retrospekcję?
- To! – syczy przez zaciśnięte zęby i prawie niezauważalnie kiwa głową w kierunku podwyższenia na drugim końcu wielkiej auli wykładowej.
Podążam wzrokiem tam gdzie wskazała i napotykam wyczekującą minę doktora. Zapewne czeka na moją odpowiedź na postawione przed chwilą przez siebie pytanie.
- Pani Dagmaro?
- T-tak, panie doktorze? – dukam cicho i podnoszę się do pozycji stojącej. Że też znowu nie słuchałam tego co mówił.
- Proszę odpowiedzieć na moje pytanie z łaski swojej. – bierze się pod boki, a ja już wiem, że nie jest dobrze.
- Ach, na pytanie? Tak tak, oczywiście, już odpowiadam. Takżeee… - przeciągam ostatnią sylabę grając na zwłokę i przygryzam nerwowo dolną wargę. Czym prędzej usiłuję przypomnieć sobie o czym mówił jeszcze przed tym jak odpłynęłam. Niestety stwierdzam, że wyłączyłam się prawie na samym początku zajęć. Bardziej interesująca była moja minutowa wskazówka w zegarku.
- Cóż, może w takim razie powtórzę, skoro nie była pani zbytnio zainteresowana tematem wcześniej, wtedy kiedy go omawiałem. – jego słowa dosłownie ociekają sarkazmem i czuć na kilometr jak cieszy się, że złapał mnie na nieuwadze. To jest właśnie ten typ wrednego wykładowcy, który skacze z radości kiedy studentowi podwinie się noga. Czuję jak zaczynają mi się trzęść dłonie, a w gardle robi się sucho. - Proszę omówić systematykę ćwiczeń według Mazurka.
Uff, oddycham głęboko. Proste jak drut i do tego przeczytane przeze mnie wczoraj wieczorem. Porażka? O nie, nie dzisiaj, Skowroński!
- Tak, więc w systematyce ćwiczeń sformułowanych przez profesora Mazurka wyróżniamy trzy osie ćwiczeń ruchowych. Jest to oś pionowa, oś strzałkowa i oś poprzeczno-czołowa. Oś pionowa przebiega od głowy w dół dzieląc ciało na prawą i lewą stronę lub na przód i tył. Oś strzałkowa przebiega z przodu do tyłu, w miejscu przecięcia się dwóch poprzednich osi, natomiast oś…
- Stop! – unosi dłoń i tym gestem przerywa moją odpowiedź. – Wszystko się zgadza. Dziękuję, panno Michałowska.
Na jego twarzy widzę coś podobnego do uśmiechu co mnie totalnie zaskakuje. Skowroński i uśmiech? To niewiarygodne i całkowicie niemożliwe.
- Możesz usiąść. – łaskawie kiwa głową – Tak, więc jak Wasza koleżanka słusznie zdążyła zauważyć oś strzałkowa…
I w tym momencie ponownie przestaję go słuchać, ponieważ dyskretnie przysuwa się do mnie Zośka.
- Kurcze, Daga Ty to jednak masz cholerne szczęście. – szepcze, a w jej głosie słychać nutkę uznania.
Uśmiecham się pod nosem i kiwam delikatnie głową.
- Tak, ale niewiele brakowało.
- A widziałaś ten jego wyraz twarzy kiedy myślał, że Cię zagiął? Stary wredny pomarszczony cap!
- Swoją drogą to zadał mi najbardziej banalne pytanie na świecie, nie sądzisz?
- Fakt. To jest zastanawiające i kompletnie nie w jego stylu.
Chwilę nic nie mówimy i udajemy, że słuchamy pana doktora Wiktora Skowrońskiego, który z gracją przechadza się po podeście tłumacząc jakieś zagadnienie. Znowu co sekundę patrzę na swój nadgarstek. Och, ile jeszcze?
- Ty, domyślasz się, kim mogą być Ci goście po wykładzie, o których na początku mówił Skowroński?
__________
witam.
No to zapowiada się ciekawie. Fizjoterapia musi być ciekawym kierunkiem. Całe szczęście, że Dadze udało się wywinąć i niech cholera trafi tego profesorka. Chociaż po tym domniemanym uśmiechu pewnie coś kombinuje, a to że zadał jej banalne pytanie tylko potwierdza mnie w moim przekonaniu. Dziękuję, że zostawiłaś na siebie namiary. Gdybyś mogła mnie informować tu: grasz-wygrywasz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietna historia się zapowiada i od tego czasu tu jestem. Pozdrawiam ;)
Powtórzę się po raz tysięczny. To jest genialne i cieszę się, że w końcu założyłaś tego bloga! :D Daga miała cholerne szczęście co do tego pytania i wybrnęła z niego mistrzowsko! Co do tych gości po wykładzie to chyba się domyślam kto to może być. :D Ale na razie nie będę zapeszać. Pisz dalej! :D Zapowiada się fenomenalnie i tego się trzymaj! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, więc dodawaj szybciutko!! :p
OdpowiedzUsuńWiesz kto! :D
Ale Daga wybrnęła! Widać, że jest inteligentna i nie da sobie w kaszę dmuchać! XD A kto może się pojawić po wykładzie, jak nie siatkarze? Jestem tylko bardzo ciekawa kto :) Pisz szybko następny rozdział!
OdpowiedzUsuńA w wolnej chwili zapraszam Cię na un-poco-de-amor.blogspot.com , bo właśnie pojawił się nowy rozdział :)
Zapraszam na 6 rozdział na nie-poddawaj-sie-nigdy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Nie mam pojęcia kim mogą być Ci goście po wykładzie ale domyslam się, że to jacyś siatkarze hihi :D A Daga cudem wbrneła ;p
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na moje dwa blogi: http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com/ oraz: http://w-pulapce-uczuc.blogspot.com :) proszę o szczere opinie ;)