Stoję przed aulą wykładową i plecami opieram się o ścianę. Jest już dawno po zajęciach i jestem chyba ostatnią studentką będącą w budynku AWF. Zośka nie mogła zostać ze mną, ponieważ koniecznie musiała wracać do siebie. Podobno jakaś awaria w akademiku czy coś.
Wzdycham głośno i patrzę na wyświetlacz telefonu.
„4 nieodebrane połączenia od : Kacper”, czytam i wywracam oczami. Szybko kasuję powiadomienia i zirytowana tym co przed chwilą przeczytałam wciskam parszywe i bogu ducha winne urządzenie do tylnej kieszeni swoich dżinsów. A ten czego ode mnie znowu chce?
Spoglądam w lewo i widzę trzech mężczyzn życzliwie żegnających się z czwartym, dużo od nich starszym. Nerwowo tupię nogą i po raz nie wiem który w dzisiejszym dniu spoglądam na tarczę zegarka. Zrezygnowana zakładam ręce na piersi, opieram głowę o ścianę i lekko przymykam oczy by choć na chwilę dać im odpocząć. Mam dość dzisiejszego dnia, chociaż jego końcówka nie była aż taka zła. Jestem jednak tak zmęczona, że jakbym położyła się teraz na korytarzu, to zasnęłabym w mniej niż minutę. No cóż, ale nie oczekujmy cudów, iż będzie się wypoczętym po dwóch zarwanych nockach z rzędu. Nie było innego wyjścia jak kucie w nocy. Przede mną ostatni egzamin z wiedzy teoretycznej w mojej studenckiej karierze. Następny rok to tylko i wyłącznie praktyki, staże, itp. Jestem chyba jedną z nielicznych osób w mojej grupie, która nie ma jeszcze załatwionej rocznej praktyki. Jęczę w duchu zrezygnowana i powtarzam jak mantrę „Przecież lubisz te studia.”.
Z zamyślenia wyrywa mnie echo pochodzące od uderzeń butów o posadzkę i głośno zamykające się wielkie drzwi auli.
Otwieram oczy i widzę jak w moją stronę zmierza trzech facetów, którzy zrobili takie zamieszanie na dzisiejszych zajęciach u Skowrońskiego.
- Ehh… Misia, Misia, Misia. – słyszę radosne westchnięcie Ignaczaka i widzę jak kręci głową.
- Igła, Igła, Igła. – podchodzę do nich i jeszcze raz witam się ze wszystkimi. - Co Wy, do diabła, robicie na mojej uczelni?
- Uprzykrzamy Ci życie, mała. – Olek zwraca się do mnie jak ma to w zwyczaju i puszcza mi oczko. – Okej, wszystko fajnie, ale na nas już pora. – robi wymowną minę i patrzy na chłopaków. – Anastasi mnie zabije, jeżeli nie odstawię Was na wieczorny trening.
- Co? – dziwie się – Już mi chcesz ich zabrać, Olo? – wskazuję na Igłę i Ziomka, którzy również nie wyglądają na szczęśliwych.
- To może zrobimy tak, jest dopiero… - Łukasz łapie mnie za rękę i podstawia sobie pod nos mój nadgarstek, na którym znajduje się zegarek, czego efektem jest to, iż muszę stanąć na palcach - …16:23, a trening zaczyna się o 18. Mamy więc jeszcze trochę czasu. Wiem, że Ty musisz być szybciej u starego, więc jedź, a my sami dotrzemy na halę.
- A jeżeli Daga ma jeszcze ten swój super ekstra rozklekotany wóz i będzie tak łaskawa, to może nas na niego podrzuci. – Igła zabawnie porusza brwiami w dół i w górę, dumny ze swojego pomysłu.
- Ej, wypraszam sobie! Gabryś jest w świetnym stanie i na pewno nie jest rozklekotany! – mam na myśli mojego czerwonego leciwego Volkswagena Garbusa i daję Krzysiowi sójkę w bok za to, że zawsze naśmiewa się z mojego samochodu.
- No nie wiem… - mówi Olek i kręci głową drapiąc się po swojej błyszczącej łysinie.
- Prosimy, prosimy. – w tym samym czasie Ziomek i Igła składają ręce jak do modlitwy i robią maślane oczka, dosłownie jak małe dzieci. Ja dołączam do nich chwilę później i wszyscy troje napadamy na biednego Aleksandra swoim jazgotem.
- Dobra, dobra. Tylko już skończcie gadać
jak napalone fanki błagające Pita o autograf i pokazanie brzucha. – zakrywa
sobie zabawnie uszy dłońmi, a ja śmieję się z jego porównania. – Okej, widzimy
się o 18. – wskazuje palcem na chłopaków – A Ty, mała… - palec wędruje w moim
kierunku - Proszę, odstaw ich na czas. Inaczej stary wyrwie mi nogi stamtąd skąd
wyrastają.
- Okej, ale pod warunkiem, że będę mogła
obejrzeć Wasz dzisiejszy wieczorny trening. – zakładam ręce na piersi i
zaczepnie unoszę jedną brew.- Kobieto, prosisz o niemożliwe. – wzdycha Igła i drapie się po głowie.
- Ciężka sprawa, ale do wykonania. – podskakuję uradowana słysząc słowa masażysty. – Mam na niego swoje sposoby. – puszcza mi oczko i śmieje się szatańsko.
- Tak? A czy Andrea o tym wie? – pyta rezolutnie Ziomek i razem z Krzysiem zdziwieni patrzą na Bieleckiego.
- Eee… chyba nie. – masażysta wzrusza swoimi
potężnymi ramionami i wszyscy jak jeden mąż wybuchamy niekontrolowanym
śmiechem. – Okej dzieciaki, będę lecieć. Pamiętajcie, o 18. – odwraca się i
kieruje do wyjścia, wcześniej jeszcze raz powtarzając nam, żebyśmy się nie
spóźnili.
Chwilę
stoimy nic nie mówiąc i po prostu wpatrujemy się w siebie, nie do końca chyba
jeszcze ogarniając, że właśnie widzimy się na żywo po tak długim czasie.- Ale nie uważacie, że to ogromny i wręcz niesamowity zbieg okoliczności, że się tu spotkaliśmy? To musi być jakiś znak. – ciszę przerywa głos Ziomka. Kiwam głową absolutnie się z nim zgadzając.
- Ziomek, Ty i te Twoje mongolskie teorie. – wzdycha Ignaczak.
- A weź się ugryź, Igła. – urażony Żygadło macha ręką na swojego kolegę.
Patrzę na nich i nie mogę powstrzymać uśmiechu, który nie pytając mnie o zdanie wpełza momentalnie na moje usta.
- Ahh, nawet nie wiecie jak mi tego
brakowało, chłopcy. – kręcę z niedowierzaniem głową i jeszcze raz rzucam się w
ramiona moich dawno nie widzianych przyjaciół.
***
Jest maj, więc na dworze panuje przyjemne ciepło. Drzewa zielenią się, kwiaty rozkwitają, a zakochane pary spacerują ulicami Warszawy. Wszędzie czuć atmosferę zbliżających się wielkimi krokami wakacji.
Wchodzę z chłopakami do kawiarni i już po chwili daje się słyszeć szepty ludzi siedzących w lokalu oraz wyczuć ich wścibskie spojrzenia. Ziomek i Igła jednak nie zwracają na to najmniejszej uwagi i wybierają jeden spośród wielu stolików w kawiarence.
Rozmawiamy i co chwila śmiejemy się popijając cappuccino z pianką, specjalność tego lokalu.
Dowiaduję się od moich przyjaciół, że siatkarski cyrk zawitał do stolicy na zgrupowanie przed Mistrzostwami Europy, które odbędą się za miesiąc w Danii. Chłopcy opowiadają mi o zmianach w składzie, kto odszedł, kto doszedł do reprezentacji; o trenerze, jaki on jest, itp.
- Dobra, to teraz Ty mów co u Ciebie, myśmy
się nagadali. – Krzysiu bierze łyk swojego cappuccino i opiera łokcie o blat
okrągłego stolika, wlepiając we mnie wzrok.
- Co u mnie? U mnie wszystko gra i tańczy. –
wzruszam ramionami – Studiuję i cieszę się beztroskim życiem studenckim. –
chichoczę – Mieszkam w akademiku przy AWF i obecnie jestem w trakcie szukania
kogoś u kogo będę mogła odbyć praktykę, co szczerze mówiąc średnio mi wychodzi.
– wydymam wargi i smutnieję co zauważają chłopcy.
- Ej, w Warszawie na pewno jest pełno ludzi,
którzy potrzebują fizjoterapeutki na staż. – Ziomek posyła mi pocieszający
uśmiech, a Igła kiwa głową na znak, że zgadza się ze swoim kolegą.
- Też tak myślałam, lecz teraz coraz
częściej uświadamiam sobie, że jest zupełnie inaczej i na odwrót, ale tak to
jest, jak załatwianie sobie praktyki odkłada się na ostatnią chwilę, jak
zrobiłam to inteligentna ja. – ironizuję - Cóż… Będę próbować dalej, bo nie mam
innego wyjścia. - zruszam ramionami i przywołuję na usta coś na kształt
uśmiechu.
Po
skończonej kawie orientujemy się, że mamy mniej niż pół godziny do rozpoczęcia
treningu chłopaków. Prawie biegiem opuszczamy kawiarnię, wcześniej uregulowując
rachunek za wypitą kawę i wszyscy pakujemy się do mojego samochodu. Swoją
drogą, Ziomek ze swoim wzrostem wygląda przezabawnie w moim małym autku, czego
nie omieszka zauważyć Igła z charakterystycznym dla siebie ciętym żartem.Na miejsce docieramy w niecałe 20 minut i szybko kierujemy się na halę, gdzie ma się odbyć trening siatkarskiej reprezentacji Polski. Gdy idziemy korytarzem, na którego końcu są otwarte drzwi do wielkiej hali sportowej, widzimy chodzącego w tę i z powrotem zdenerwowanego Aleksandra Bieleckiego w białej koszulce z logiem głównego sponsora reprezentacji, czyli znanej sieci komórkowej oraz w białych krótkich szortach.
Kiedy zauważa nas na jego twarzy maluje się wyraz ulgi, tak jakby wielki kamień spadł mu w tym momencie z serca.
- Do cholery, gdzie wyście byli, ja się
grzecznie pytam? – podchodzi do nas szybko i krzycząc unosi ręce.
- To ja nie chcę wiedzieć jak Ty się pytasz
niegrzecznie. – mruczę pod nosem co chłopaki kwitują chichotem, oprócz Olka,
naturalnie.
- Tak Daga, resocjalizacja robi swoje, a
nasz Olek-Zabójca teraz się stopuje. – Igła dotyka mojego ramienia i od razu
uchyla się przed ciosem wymierzonym w niego przez masażystę. Kolejny raz śmieję
się ze słów jakie padły pod adresem Bieleckiego. Tym razem nawet na ustach Olka
daje się zauważyć cień uśmiechu.
- Dobra, koniec żartów. Wy do szatni się
przebrać, a Ty na trybuny, mała. – stoimy w wejściu do hali, a Bielecki
wskazuje mi miejsce gdzie mam siedzieć i patrzeć na trening.
- Zgodził się? – klaszczę w dłonie,
podskakuje z radości i przybijam piątkę z Ziomkiem i Igłą.
- Jak mówiłem, recydywa i siła perswazji
działa. – szepcze mi do ucha Ignaczak na co ponownie chichoczę.
- A ja jak mówiłem : do szatni, won! –
krzyczy Olo na co w końcu obaj chłopcy reagują i podchodzą do drzwi z napisem
„SZATNIA” wykonanym ręcznie, schludnym charakterem pisma na kartce A4.
Kiedy
uchylają się drzwi słychać głośną muzykę, a ja rozpoznaję głos jakiegoś
polskiego rapera, którego nazwisko wyleciało mi akurat z głowy. Ziomek i Igła
wchodzą do pomieszczenia, ale słyszę jeszcze jak libero próbuje przekrzyczeć
dudniący głośno bit słowami : „Dziewczęta,
nie uwierzycie kogo z Ziomkiem spotkaliśmy na AWF-ie.”.Drzwi zamykają się z potężnym hukiem, a ja zaczynam czuć wszechogarniającą mnie, na razie małą ilość adrenaliny, która pojawiła się na samą myśl o spotkaniu wszystkich siatkarzy i porozmawiania z nimi jak za starych dobrych czasów.
Jej... jak ja zazdroszczę Dadze.! Trening reprezentacji polski w siatkówce. :D No i Igła i Ziomek jak zwykle rozwalają mnie. :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, który mam nadzieję nastąpi już niedługo :p
Pozdrawiam.! ; *
Boski rozdział *.* Mieć takich znajomych, jak ja bym chciała. Igła i jego teksty rozwalają na łopatki. A Ziomek i jego głos *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam! Tekst z niegrzecznym pytaniem >>>>>>>>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne :*